AGNIESZKA OLEJNIK
CZTERY PORY… UCZUĆ
Kiedy w błysku fleszy pracowała na swoje dobre, celebryckie imię nie przypuszczała nawet, że to jedno lśnienie odmieni jej życie. Ciągłe lawirowanie między postacią, którą odgrywała a osobą, jaką była, zaczęło ją męczyć. Było uciążliwe do tego stopnia, że świat zaczynał ją przerażać, każdy gest okupiony był bólem, który jak granat rozerwał jej ogrzane światłem jupiterów życie.